Sally Hansen - Green tea to lakier o ślicznym odcieniu przybrudzonej, trochę rozbielonej mięty o kremowym wykończeniu. Malowanie było całkiem przyjemne, do całkowitego pokrycia płytki potrzebne są 2 warstwy, lakier jest trochę gęstawy ,ale nie utrudnia to aplikacji. Nie sprawdzałam czasu w jakim wysycha, ponieważ z braku czasu musiałam nałożyć Poshe. Green tea nie bąbelkuje, smuży tylko przy pierwszej warstwie, ale w sumie to normalne przy takiego typu lakierach. Zauważyłam, że mam chyba słabość do miętowych lakierów, bo w mojej kolekcji jest ich już kilka i nie różnią się od siebie znacząco... ale przecież są takie piękne :P
A wy do jakiś kolorów macie szczególną słabość???
Miłego dnia :)
ja to mam słabość do wszystkich. :D uwielbiam fiolety, ale ostatnio mi się chyba przejadły.
OdpowiedzUsuńJa mam słabość do niebieskości :). Może jakaś notka porównawcza?
OdpowiedzUsuńdobry pomysł, pomyślę nad tym :)
UsuńJa uwielbiam czerwienie i wszelkie lakiery w pastelowych odcieniach :)
OdpowiedzUsuńMięta zawsze się przyda - ta jest piękna!
OdpowiedzUsuńJa mam słabość do wszelkich odcieni zieleni i niebieskiego :)
Oj ładny ładny :D:D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście piękny! Pudrowe pastele - to jest to!!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam kolorki naturalne np lekki róż zawsze wyglądają pięknie
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Śliczny jest ten kolor, taki niewyzywający miętowy ;)
OdpowiedzUsuńUroczy kolorek, aż wstyd przyznać, że nie mam jeszcze żadnej mięty, a tak mi się podobają!
OdpowiedzUsuń